• Logowanie
    Logowanie
  • Rejestracja
  • Logowanie
    Logowanie
  • Rejestracja
0
Koszyk:
Koszyk
info: Twój koszyk jest pusty!

Kocia agresja – jak ją rozumieć i ja na nią reagować?

Autor
Małgorzata Biegańska - Hendryk

Koty mają wiele twarzy – potrafią być urocze i rozczulające, ale zdarza się też, że pokazują zęby i pazury. Jak rozróżnić czy to, z czym mamy do czynienia, to faktycznie agresja? Oraz jak reagować w takim przypadku? Oto garść przydatnych informacji o kociej agresji.

Spis treści

Czym jest agresja i skąd się bierze?

Choć wydawałoby się, że zdefiniowanie agresji powinno być proste, to jednak w rzeczywistości wcale tak nie jest – szczególnie w przypadku kotów. Okazuje się bowiem że to, co z pozoru może na agresję wyglądać, często wcale nią nie jest. I odwrotnie: zachowania pozornie nieszkodliwe mogą okazać się kluczowe w okazywaniu przez kota zachowania agresywnego.

Naukowcy z Centrum Zdrowia Kotów, które działa przy Uniwersytecie Cornell w USA, stwierdzili, że agresja to wrogie i gwałtowne zachowanie, którego celem jest zastraszenie lub zdominowanie innych jednostek. Definicję tę uzupełniła inna badaczka, dr Suzanne Heets, pisząc, że taki rodzaj zachowania może być prezentowany wobec człowieka, drugiego kota lub zwierzęcia należącego do innego gatunku oraz że może ono przybierać różne formy. A zatem kociej agresji mogą doświadczyć zarówno ludzcy jak i zwierzęcy domownicy, dzielący życie z problemowym zwierzakiem.

Przy poruszaniu tematu kociej agresji kluczowe jest to, że jej pojawienie się jest zwykle objawem innego problemu, który w ten sposób jest manifestowany przez zwierzaka. U podłoża leży natomiast konkretna przyczyna oraz stan emocjonalny kota. Dlatego bez względu na to kto lub co staje się celem ataku, skuteczna terapia będzie zależeć od prawidłowego zdefiniowania zarówno źródła problemu jak i oceny oraz zrozumienia zaangażowanych w sprawę emocji.

Agresja, frustracja i zachowania łowieckie - jak je od siebie odróżnić?

Dzieląc swój świat z kotami musimy pamiętać, że niezależnie od procesu udomowienia, którego doświadczył tan gatunek, nadal jego przedstawiciele pozostają małymi drapieżnikami. Oznacza to, że w pewnym stopniu agresja jest jednym z zachowań wykorzystywanych w ramach trzech podstawowych strategii przetrwania, do których zaliczamy walkę, ucieczkę i zamieranie.

Kot może korzystać tutaj z zachowań agresywnych na kilka sposobów: może aktywnie walczyć podczas rywalizacji o terytorium, pożywienie czy partnerkę do rozrodu (to ostatnie zachowanie prezentują głównie niekastrowane kocury), ale też może zareagować agresją w chwili zagrożenia. Jeśli zwierzak nie będzie widział innej drogi na wydostanie się z trudnej dla niego sytuacji, może uznać, że najlepszą formą obrony jest atak. Już tutaj widzimy więc, że sytuacji, w których agresja może wysunąć się na pierwszy plan, jest potencjalnie sporo.

Na szczególną uwagę zasługuje też kwestia frustracji. Jest to stan, w którym zwierzę nie może zrealizować istotnej dla siebie potrzeby, w wyniku czego rośnie w nim niezadowolenie i napięcie. Jeżeli sytuacja się nie zakończy a związane z nią emocje nie zostaną rozładowane – może to doprowadzić do pojawienia się reakcji agresywnej jako sposobu na „obniżenie ciśnienia”. Najprostszym przykładem jest agresja wywołana np. odcięciem kota od kluczowego dla niego zasobu, czy też agresja z przestymulowania, do której dochodzi podczas pielęgnacji (np. przy zbyt długim czesaniu). Jeśli nie potrafimy ustalić źródła kociej frustracji i nie dążymy do jego usunięcia, pośrednio możemy przyczyniać się więc do zwiększenia prawdopodobieństwa wybuchu agresji.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jeden element: koty, niezależnie od tego gdzie przyjdą na świat i jak dobrze będą zsocjalizowane z człowiekiem, wciąż potrafią skutecznie zabijać swoje ofiary. Przez wiele osób kocie zachowanie łowieckie jest, w mojej ocenie niesłusznie, zaliczane do grupy zachowań agresywnych. Tymczasem w polowaniu, pomimo tego, że prowadzi ono do zakończenia życia ofiary, nie ma agresji. Dzieje się tak, ponieważ ta czynność jest pozbawiona negatywnych emocji: kot nie boi się swojej ofiary, o nic z nią nie rywalizuje, ani nie czuje do niej niechęci. Owszem, zabija – ale robi na bazując na tym, co podpowiada mu instynkt w kontekście przetrwania i pozyskanie pokarmu. Polowanie odbywa się więc „na zimno” i nie można porównywać go z zachowaniem agresywnym napędzanym emocjami, ponieważ są to rzeczy ze sobą niepołączone.

Agresja czynna i bierna u kotów – czym się różnią?

W przypadku kotów mamy do czynienia z dwiema formami realizacji zachowań agresywnych: czynną i bierną. Agresja czynna zwykle jest przez opiekunów zauważana stosunkowo szybko, ponieważ związane z nią zachowania są bardzo wyraźne. Zaliczamy do nich intensywną wokalizację (wrzask, krzyk, bardzo głośne miauczenie przechodzące od gardłowych do wysokich tonów), napadanie zwierząt na siebie (lub na człowieka), przeganianie się, bicie łapami, próby gryzienia lub drapania. Może temu towarzyszyć także niekontrolowane wydalanie moczu/kału oraz pozakuwetowa urynacja czy defekacja.

Z kolei zachowania ze spektrum agresji biernej mogą być trudniejsze do wyłapania. Tutaj bowiem występuje m.in. uporczywe wpatrywanie się w przeciwnika, blokowanie przejść lub dostępu do kluczowych zasobów przez siedzenie/leżenie w strategicznych miejscach, również pozakuwetowa urynacja czy defekacja a także stałe podążanie za przeciwnikiem (tzw. stalking).  I choć z pozoru są to zachowania o wiele bardziej subtelne, to wywołują one ogromne napięcie psychiczne u obu stron. Jeśli nie zostanie ono przerwane, z czasem może doprowadzić nie tylko do wybuchów agresji w formie czynnej, ale też np. do poważnych problemów ze zdrowiem, wywołanych przez przewlekły stres.

Jak działa system hamowania agresji u kotów? I co się dzieje, gdy nie działa prawidłowo?

Ponieważ ewolucja jest „sprytna”, wykształciła coś, co w behawioryzmie nazywamy systemem hamowania agresji. Jest to zestaw zachowań prezentowanych w komunikacji pomiędzy drapieżnikami po to, aby sytuacje pełne napięcia można było rozładowywać, zamiast eskalować.

Poziomem „zerowym” tego systemu są tzw. sygnały uspokajające, których celem jest faktyczne ostudzenie emocji adwersarza. To również metoda na powiedzenie: „nie mam wobec Ciebie złych zamiarów, wszystko jest w porządku”. Zaliczamy do nich m.in. powolne mruganie, odwracanie wzroku, spowolnienie ruchów oraz oblizywanie nosa lub przedniej łapy.

Jeśli to nie zadziała, następują po sobie kolejno sygnały dystansujące (w przypadku kotów jest to zazwyczaj syczenie, czasem uderzenie łapą ale jeszcze bez pazurów), grożące (tu pojawia się intensywna wokalizacja, silna pilorekcja oraz wyciąganie pazurów) a dopiero po tym wszystkim, przy braku wycofania się przeciwnika – następuje atak.

Gdyby nie cała ta złożona „procedura”, zwierzęta zdolne do zabijania innych gatunków pozabijałyby siebie nawzajem i tak skończyła by się ich historia. Na szczęście system hamowania agresji funkcjonuje dość dobrze. Jeśli natomiast zaczyna szwankować – oznacza to zazwyczaj, że problem jest poważny.

Koty, które w sytuacji konfliktowej rezygnują z trzymania się opisanych powyżej zasad, stają się bardzo groźne dla innych (zarówno ludzi jak i zwierząt), ponieważ ich ataki mogą następować gwałtownie i bez ostrzeżenia. Bardzo ważne jest natomiast zrozumienie, że takie zwierzaki często zmagają się z ogromnymi problemami natury zarówno psychicznej jak i być może fizycznej.

Mogą to być osobniki z doświadczeniem traumy, cierpiące z powodu bólu fizycznego ale także takie, których do tej pory nikt nie „słuchał”. Jeśli więc we wcześniejszym czasie ktoś (znów: człowiek lub zwierzę) ignorował wysyłane sygnały i nie reagował na nie – kot może zwyczajnie z nich zrezygnować, przechodząc od razu do ataku. Działa to trochę według zasady „Po co mówić, skoro i tak nikt nie zwraca na mnie uwagi?”. Odtworzenia prawidłowego korzystania z sygnałów należących do systemu hamowania agresji wymaga w takim wypadku wiele pracy, która może zająć długie miesiące. Dlatego tak ważne jest, by naszych zwierząt słuchać i reagować adekwatnie do przekazu, bo przecież właśnie na tym polega komunikacja.

Zabawa czy agresja - jak rozróżnić te zachowania u kotów?

Wielu kocich opiekunów ma problem z rozróżnieniem czy koty się bawią, czy też stają się wobec siebie (lub nich) agresywne. Faktycznie kocia zabawa wykorzystuje bowiem elementy zachowań drapieżczych, a zatem zdarza się, że w jej trakcie używane są zęby lub pazury. Cały trik polega jednak na tym, aby zwierzak z tego arsenału korzystał w sposób opanowany i świadomy. Problemem nie jest to, że w zabawie jeden kot chwyci drugiego za skórę na gardle lub skoczy mu na grzbiet. Problemem jest, jeśli dla jednej ze stron staje się to niekomfortowe, a druga tego nie zauważa lub ignoruje ten fakt dla własnych korzyści.

Zabawa, podobnie jak polowanie, zazwyczaj toczy się w ciszy. Nie ma w niej głośnych krzyków, syczenia ani buczenia. Koty, które wokalizują, najczęściej dają w ten sposób znać, że ich komfort jest w jakimś stopniu naruszany (lub za moment naruszony zostanie). Dlatego tak długo, jak jest cicho, zwykle wszystko jest w porządku.

Drugą istotną cechą kociej zabawy jest jej naprzemienny charakter, czyli raz kot nr 1 ucieka a kot nr 2 goni, by za moment role się odwróciły. Jeżeli cały czas tylko jeden kot jest „nacierający” a drugi się broni, może to być niekomfortowe a proporcje stają się zachwiane.

Trzecia kwestia to sposób, w jaki koty wzajemnie się traktują po zakończeniu zabawowej sesji. Jeżeli rozchodzą się spokojnie, nikt się przed nikim nie chowa i nikt nikogo nie unika – to znaczy, że jest dobrze. Natomiast gdy któryś zwierzak zaczyna stronić od drugiego, sprawie zdecydowanie trzeba się przyjrzeć bliżej.

Dlaczego kot atakuje opiekuna w trakcie zabawy?

Gdy chodzi z kolei o interakcje na linii kot-człowiek, to tutaj bardzo często zdarza się, że zwierzaki dążące do zabaw (głównie bazujących na zachowaniach łowieckich) są niesłusznie oskarżane o agresję. Dzieje się tak najczęściej gdy kot zapoluje na czyjąś dłoń lub stopę, bądź też chwyci zębami za łydkę opiekuna, by zaraz szybko odbiec w inną część mieszkania. Takie reakcje to najczęściej efekt niezaspokojonego instynktu łowieckiego i nieskanalizowanej energii, drzemiącej w kocie jako drapieżniku (zwłaszcza młodym). Należy bowiem pamiętać, że kot w warunkach naturalnych poluje ok. 100 razy dziennie! A to zużywa spore pokłady jego energii, angażując także kocią głowę.

Mając taką wiedzę warto wykonać „rachunek sumienia” i określić ile faktycznie czasu codziennie poświęcamy na aktywną zabawę z kotem, odtwarzającą prawidłowo łańcuch łowiecki? Niestety w wielu przypadkach odpowiedź mieści się gdzieś pomiędzy „za mało” a „wcale”. Jeśli więc zwierzak nie ma możliwości rozładowania swoich potrzeb, opcje są dwie: albo zacznie robić to „na własną łapę” dostępnymi sposobami, albo też... urośnie w nim frustracja. A co z tego wynika – wyjaśniłam już wcześniej.

Agresja u kota na podłożu bólowym lub chorobowym

To sytuacja w ramach której reakcja agresywna wynika wprost z dolegliwości fizycznych, odczuwanych przez kota. Do schorzeń, które najczęściej wywołują reakcje agresywne, zalicza się m.in. problemy stomatologiczne, urologiczne, gastroenterologiczne, dermatologiczne oraz ortopedyczne. Agresja może być też pośrednią formą informowania otoczenia o złym samopoczuciu psychicznym – ogólna gorsza kondycja prowadzi do obniżenia progu reakcji, przez co zwierzak odpowiada szybciej i silniej na niekomfortową dla siebie sytuację.

Dlatego właśnie absolutnie każdy kot, który w ocenie opiekuna zaczyna zachowywać się agresywnie, musi zostać dokładnie zbadany przez lekarza weterynarii. Diagnostyka powinna obejmować: morfologię, szeroką biochemię (z uwzględnieniem poszerzonego jonogramu oraz parametrów trzustkowych i tarczycowych), badanie ogólne moczu z oceną osadu, kontrolę stomatologiczną, ortopedyczną, USG narządów wewnętrznych oraz pomiar ciśnienia. Dobrze jest też wykonać diagnostykę w kierunku wykluczenia chorób wirusowych (FIV/FeLV)  a także odpasożytniczych, w tym Toksoplazmozy. Dopiero jeśli żadne z tych badań niczego istotnego nie wykaże, można zająć się aspektami typowo behawioralnymi.

 

Jak zareagować na kocią agresję?

Jeśli dojdzie do sytuacji w której stajesz się obiektem kociego ataku, dobrze jest znać kilka podstawowych zasad, aby nie pogorszyć sytuacji. Oto o czym warto pamiętać:

  • postaraj się w miarę możliwości zachować spokój, nie krzyczeć i nie machać rękami – Twoje gwałtowne reakcje mogą jeszcze bardziej przestraszyć i „nakręcić” zwierzaka,
  • staraj się nie wyciągać do kota rąk ani go nie łapać – to może spotęgować Twoje obrażenia, jeśli kot dodatkowo Cię pogryzie,
  • jeśli to tylko możliwe, postaraj się odgrodzić od zwierzaka – najlepiej drzwiami. Jeżeli zamkniesz kota w osobnym pomieszczeniu pozostaw go tam aż do czasu, w którym całkiem ucichnie i przestanie np. skakać na klamkę lub drapać w drzwi. Zdarza się, że taka sytuacja trwa nawet kilka godzin, a więc zachowaj spokój i uzbrój się w cierpliwość,
  • jeśli kot Cię zablokuje i będzie próbował atakować gdy się ruszasz – stój w bezruchu tak długo, aż zwierzę przestanie na Ciebie patrzeć. Gdy to nastąpi, zacznij BARDZO POWOLI przesuwać się w stronę wyjścia – dosłownie po centymetrze. Gwałtowny krok może bowiem sprowokować nowy atak,
  • unikaj kontaktu wzrokowego z kotem – to bardzo ważna zasada, przypominam bowiem, że wpatrywanie się w przeciwnika jest przez koty traktowane jako forma agresji biernej i może pogorszyć sytuację,
  • gdy tylko uda Ci się opanować sytuację jak najszybciej skontaktuj się z lekarzem weterynarii i umów kota na badania.

Jeśli zachowanie agresywne pojawiło się pomiędzy dwoma kotami, rozdziel je jak najszybciej i nie pozwalaj na jakikolwiek kontakt między nimi przez okres minimum 2 tygodni. W tym czasie zajmij się diagnostyką medyczną oraz koniecznie skontaktuj z behawiorystą o kociej specjalizacji.

Pomoc behawioralna, suplementacja, farmakoterapia 

Niestety agresja to nie coś, co samo mija. Dlatego w doborze odpowiedniego postępowania terapeutycznego najlepiej skorzystać z pomocy specjalisty, który odwiedzi kota w jego domu, zbierze wywiad, oceni środowisko i dobierze odpowiednie zalecenia. Inaczej może dojść do pogłębienia się problemu i poważnych konsekwencji. Chociaż bowiem kot jest zwierzęciem niewielkich rozmiarów, to jednak pozostaje przy tym zwinny, silny oraz uzbrojony w ostre zęby i pazury.

Jeśli chodzi o wszelkie działania suplementacyjne również nie należy wdrażać ich samodzielnie – dobór preparatów powinien być oparty na opinii specjalisty i uzależniony od zdiagnozowanego typu agresji (a tych literatura wyróżnia obecnie ponad 20 – zależnie od przyjętej systematyki). Jedynym, co raczej nie pogorszy sytuacji, są syntetyczne analogi feromonów policzkowych frakcji F3 (np. Feliway Classic), jednak zwykle jest to zbyt mało, by osiągnąć wymierny, długotrwały efekt terapeutyczny.

Ważny jest też indywidualny plan pracy behawioralnej, dla które suplementacja jest dopełnieniem. Na pewno natomiast należy zapamiętać, iż u zwierząt zachowujących się agresywnie obowiązuje kategoryczny ZAKAZ podawania kozłka lekarskiego (waleriany) w dowolnej postaci! Kozłek bowiem wzmaga zachowania agresywne i może doprowadzić do nasilenia problemu.

W kwestiach farmakoterapii należy z kolei kontaktować się z doświadczonymi lekarzami weterynarii – najlepiej specjalizującymi się w kociej medycynie behawioralnej. Podobnie bowiem jak w przypadku ludzi także u lekarzy zwierzęcych wymagana jest tu specjalistyczna wiedza,  pozwalająca na dobór odpowiednich leków psychotropowych, od których najczęściej trzeba zacząć pracę z wyciszaniem agresywnych reakcji.

Jeśli natomiast okaże się, że opiekun błędnie podejrzewa swojego kota o agresję, a prawdziwym problemem są nieskanalizowane zachowania łowieckie, wówczas warto zaopatrzyć się w odpowiedni zestaw zabawek: wędki na które kot może polować, piłeczki lub myszki, za którymi może biegać, zabawki-kopacze, na których może rozładowywać swoją potrzebę „zamordowania ofiary” oraz zdrowe wysokomięsne przysmaki, które powinien dostać do zjedzenia po zakończonej sesji zabawy, w ramach domykania łańcucha łowieckiego – w końcu dobre polowanie to takie, które kończy się posiłkiem :)

Podsumowanie

Niestety w przypadku wystąpienia faktycznych zaburzeń agresywnych rokowania mogą być bardzo różne: od pomyślnych (jeśli przyczyną jest np. łatwy do wyeliminowania ból) aż po  ostrożne (jeżeli u podłoża leży np. złożona trauma lub trudne do zdiagnozowania i leczenia zaburzenia neurologiczne). Na szczęście jednak praktyka behawioralna pokazuje, że kotów faktycznie agresywnych wcale nie jest tak dużo, jak może się wydawać. Częściej są to zwierzęta znudzone, sfrustrowane lub zwyczajnie niewybawione. Jednak zawsze w przypadku podejrzenia agresji najlepiej skonsultować przypadek ze specjalistą. Może się bowiem okazać, że kilka dobrze dobranych zaleceń rozwiąże problem raz na zawsze. Jeśli natomiast faktycznie jest coś na rzeczy, to próby samodzielnego poradzenia sobie z tematem poprzez wybór niewłaściwej drogi mogą jeszcze dodatkowo pogłębić problem. A tego przecież żaden koci opiekun nie chce dla swojego pupila.

Techniczka weterynarii, dyplomowana behawiorystka zwierząt towarzyszących i zoodietetyczka kotów. Autorka książek, artykułów i kursów z zakresu kocich zachowań, kierownik merytoryczny autorskich studiów podyplomowych o kociej behawiorystyce na Wyższej Szkole Europejskiej w Krakowie, od 2012 roku buduje markę kocibehawioryzm.pl. Prywatnie opiekunka 4 kotów: Stefana, Buni, Gacka i Imbira.

 

Ten poradnik nie ma jeszcze żadnych komentarzy i zapytań.

Twoje mogą być pierwsze :)